8 marca , 2009
' zamknij oczy , policzę do dziesięciu , pstryczek , nim otworzę je,
życie nabierze sensu i kolory tęczy znów chwycę bez trudu ,
bo życie to największy ze wszystkich cudów.
Miałam dość . Najwyraźniej dość. Jestem sama ,od zawsze . Mamy już nie ma , tata się niczym nie interesuje . Więc pytam : Dla kogo ja tu jestem ? Szłam pośpiesznie w stronę centrum , lecz ciągle , jakaś łza , spływała mi po policzku . Czułam się tak pusto . Miałam przyjaciela , okazało się fałszywego , a teraz problemy muszę dusić w sobie. To nie jest proste .
Usiadłam na ławce i skuliłam się . Przypomniał mi się pewien
chłopak , który był dla bardzo ważny . To była za świeża sprawa , abym o tym
zapomniała . Wyjęłam z kieszeni paczkę papierosów , po czym wyjęłam jeden , na
którym było napisane „Faith” – wiara . Nie wierzę już w nic . Wyjęłam
zapalniczkę , po czym spojrzałam w niebo , a wspomnienia momentalnie
przerodziły się w kalejdoskop wspomnień .
Zimny wieczór . Tylko
ja i on . Odprowadzał mnie do domu po 11 . Podobał mi się od dawna , ale problem w tym , że to był mój przyjaciel
od 6 lat , a ja nie chciałam głupimi wyznaniami niszczyć tej więzi , która jest pomiędzy
nami .
- Matt ! Ty się dobrze czujesz ?
Jarałeś coś ? Wypiłeś ? – zaśmiałam się , przykrywając rękawem od jego bluzy ,
którą wcześniej mi dał – usta .
- Ja się czuję zajebiście ,
zwłaszcza w twoim towarzystwie kicia. – uśmiechnął się łobuziarsko i szedł do
tyłu , że widział mnie , a nie kierunek w którym szedł .
- Weź , głupi jesteś . –
uśmiechnęłam się po raz kolejny .
- Dobra . Nie odzywaj się do mnie , foch . – powiedział , z delikatnym
uśmieszkiem , lecz jak się okazało całkiem na poważnie .
Byliśmy już obok
mojego domu . Przytuliłam go na pożegnanie , chodź zrobiłam to mocno i
zapytałam czy nadal się obraża .
-
Tak . – odpowiedział z ukrywanym uśmieszkiem .
- Matt , ja Cię proszę , co mam zrobić , żebyś się już nie fochał ? –
spojrzałam na niego , oczkami słodkiego szczeniaczka .
Nie odpowiadając ,
pokazał palcem policzek . Bez problemu go pocałowałam , bo był to jednak mój
przyjaciel , a takie rzeczy były na porządku dziennym .
- Już okej ? – zapytałam , nie
potrafiąc powstrzymać się od uśmiechu .
- Nie . – odpowiedział , spoglądając na mnie w taki sposób , że w
brzuchu zaczęła się wariacja , a w moim sercu kolejna rewolucja . Nie zdawał
sobie sprawy , co tak naprawdę do niego czułam i co wywoływał takim tonem
,patrzeniem bezustannie w moje błękitne oczy i trzymanie mnie w talii.
- To co ja mam do cholery zrobić ? – zaśmiałam się , obejmując rękoma
za szyję , że opierałam je o ramiona , a dłonie splotłam w powietrzu .
- Zgadnij . – uśmiechnął się po raz setny , zbliżając coraz bardziej
swoją twarz do mojej.
W głowie harmider . Co
mam robić ? To zepsuje moje relacje , zobaczę . Ale tak bardzo tego chciałam ,
tak bardzo o tym marzyłam . Ale kurde , Ellie ! To twój przyjaciel . Ale tak
bardzo go kochasz . Cholera , zaryzykuje .
Nasze usta się
spotkały , a on wbił się tak w nie , że nie mogłam pozbierać myśli . Pocałował
mnie , spojrzał na mnie , czy wszystko okej , czy nie mam nic przeciwko , po
czym złapał mnie za biodra , podniósł delikatnie , tak , że moje nogi ,
oplątywały jego biodra . Ponownie mnie pocałował , uśmiechnął się i jeszcze raz
.
- Jestem za gruba na takie coś
kochaniutki – zaśmiałam się , próbując wyrwać .
- O nie , za to spotka Cię kara , po czym podniósł mnie wyżej i
przełożył przez ramie w połowie, że
głowę miałam przy jego plecach i zaczął nami kręcić .
Nagle zaczął padać
deszcz , a jak gdyby nigdy nic biegaliśmy .
Co by tu gadać , ja nie biegałam ,
to on mnie nosił . Puścił mnie , po czym wybuchliśmy oboje niekontrolowanym
śmiechem i spojrzeliśmy na siebie .
- I co teraz ? – powiedziałam ,
delikatnie zakłopotana .
- Muszę niestety lecieć . –
odpowiedział , sprawdzając na telefon .
Przytuliłam go , po
czym dałam mu buziaka , który przedłużył się o jakieś trzy minuty . „Dobra leć”
powiedziałam klepiąc go delikatnie po plecach .
Chodziłam jak na haju
. Naćpałam się nim .
Weszłam do domu , nie
mówiąc nikomu „cześć” , tylko poszłam do swojego pokoju , rzuciłam się na łóżko
i zaczęłam szaleć ze szczęścia.
Nie widzieliśmy się
kilka dni , bo Matt pomagał rodzicom. Gdy jego rodzice wyjechali na tydzień,
postanowił zrobić domówkę .Byłam zaproszona przez niego i jego brata Tommo ,
ale głównie szłam tam z dwóch powodów . 1) Upić się . 2) Pobyć z Mattem.
Poszłam tam z przyjaciółką , której niestety już nie ma. Odeszła . No cóż .
Była dla mnie bardzo ważna, ale co się stanie to się nie odstanie . – powtórzyłam
sobie pod nosem , aby się nie popłakać . – Postanowiliśmy
, że śpimy u nich, bo jest dużo miejsca , jak to domek jednorodzinny i tak śpi tam już 8 osób. Usiadłam , po czym
pokłóciłam się z moim byłym , ale to szczegół . Matt przyszedł do mnie przed
dom , usiadł naprzeciwko mnie , spojrzał na mnie – zapłakaną – powiedział ,
żebym się nie przejmowałam tym dupkiem i żyła pełnią życia . Usiadł obok mnie ,
a ja wpatrzona w księżyc odpowiedziałam krótko – Był dla mnie naprawdę ogromnie
ważny . To on pomógł mi pogodzić się ze śmiercią Ashley , no i ty , rzecz
jasna.
- Ellie. Nigdy nie mogłaś na nim
polegać . Zdradził Cię , przelizał się z
inną , w trakcie , kiedy był z tobą , on naprawdę nie zasługuje na szacunek , a
co dopiero na Ciebie .
- Ale Matt . – rozpłakałam się –
Nie potrafię tak szybko sobie odpuścić . – spojrzałam w księżyc i siedziałam
wpatrzona .
- Ale powiedz mi – wstał z podenerwowania . – Do kogo
dzwoniłaś w nocy , gdy on coś odwalił ? Do mnie . Kto Ci pomagał , gdy nie
zjawiał się na czas lub obiecał wszystko a zrobił nic ? No ja . Więc proszę Cię
o jedno, zapomnij o nim . – powiedział , schylił się nade mną , po czym musnął
delikatnie moje usta . – Proszę - odparł
, w taki sposób , że zrobiło mi się lepiej . Złapał mnie za podbródek i
spoglądał w moje oczy . – Obiecujesz , że nie będziesz o nim myśleć ?
-Obiecuje – odparłam z delikatnym uśmiechem
- A więc chodźmy się najebać! –
Złapał mnie za rękę , po czym weszliśmy do domu .
( 6 godzin później)
Wszyscy pijani śpią na
górze , tylko ja , Matt i Camila nie , ponieważ wszystkich pilnują . Byłam , że
to tak nazwę , w wyższym stanie upojenia , co sprawiło , że Matt ,jeszcze
bardziej się o mnie troszczył .
- Ellie . Proszę Cię , mu tu ogarniemy , a ty zejdź na dół i połóż się
na kanapie w salonie . Proszę Cię . – powiedział , łapiąc mnie za rękę . – Albo
pomogę Ci zejść . Czekaj . – Złapał mnie pod biodrem , po czy zeszliśmy
bezpiecznie ze schodów , pomimo , że Matt sporo wypił . – Zostań tu , zaraz do
Ciebie przyjdę . – powiedział , biegnąc na górę , słysząc jakąś awanturę .
- Okej – odparłam cicho , kładąc się na krawędzi kanapy.
Po 10 minutach zjawił się . Położył się za mną , odgarnął mi włosy z
twarzy po czym namiętnie pocałował .
- Matt , nie chcę być kolejną zabawką . Taylor – mój ex – już mnie tak
potraktował , a słyszałam trochę o Tobie , w sumie , sam mi mówiłeś . –
powiedziałam pół tonem
- Nie jestem Taylor . – szepnął tym tonem , który tak na mnie działa
.Przytulił mnie i zaczął usypiać . Zasnęłam . W jego objęciach . Ta chwila
mogła trwać wiecznie .
( Tydzień później )
Niestety , co piękne
szybko się kończy . Pewnego dnia , Matt napisał do mnie na facebooku , że to
wszystko to była czysta zabawa . Wszystko . Każda jego obietnica , była niczym
. Słowami rzucanymi na wiatr . Nasza przyjaźń też była dla niego nic nie watra
. Fałszywy szmaciarz .
Nadal siedziałam na ławce , paliłam kolejnego papierosa . Co
chwilę przecierałam łzy , bo wspomnienia tak na mnie zadziałały . Gdy
przypomniał mi się jego dotyk , jego zapach . Bolało .
Spojrzałam w lewo . Była otwarta kawiarenka , w której
sprzedają moje ulubione muffinki . Usiadłam jak najdalej wejścia , w rogu ,
założyłam jeszcze czarny kaptur na głowę . Kelnerka przyniosła moje zamówienie
, a ja wręczyłam jej dziesięciodolarówkę jako napiwek . Chciałam jak najszybciej wyjść z kawiarni ,
więc nie kończąc nawet ciastka , wyszłam .
Gdy dochodziłam już do ławki , a której wcześniej siedziałam
usłyszałam głos , głos chłopaka , który rozlegał się za mną .
- Ej zaczekaj !
Odwróciłam się , a tuż za mną , biegł chłopak , który trzymał mój telefon , a w drugiej ręce papierową torebkę z logo cukierni . Cera nieskazitelna . Burza loków , która panowała na jego głowie. Piękne oczy . Zamarłam pierwszy raz od Matt'a.
- Dziękuję . - odpowiedziałam , gdy zdyszany chłopak wręczał mi telefon
- Harry - uśmiechnął się , głęboko oddychając i wyciągając rękę w moją stronę
- Ellie - odwzajemniłam sztuczny uśmiech i podałam dłoń
- Coś się stało ? - zapytał , przypatrując się mojej zapuchniętej twarzy - Płakałaś ?
- Czy to ważne ? - błądziłam oczami po chodniku
- Może usiądziemy ? - uśmiechnął się swoim prześliczynym jak się okazało uśmiechem
Podeszliśmy do ławki , na której niecałą godzinę temu siedziałam . Łzy napłynęły mi do oczu , lecz mimo to , wytrałam je szybko tłumacząc , że coś mi wpadło do oka , lecz on chyba wyczuł , że skłamałam . Nastała cisza , a ja próbowałam się uspokoić . Uspokoić emocje , które we mnie buzowały .
- Spójrz na ptaki , które pięknie szybują nad nami . Są takie spokojne , nie matrwią się o nic , nie mają problemów . Chłoną błękit z nieba , po czym wypływają w czyste niebo . Spójrz na kwiaty . Każda szata ich tętni barwami , a my , szare istoty , które nie okazują publicznie emocji . Spójrz na promienie światła pomiędzy liściami , wzbij spojrzenie nad plac między drzewami . Zamknij oczy . - powiedział - policzę do dziesięciu , pstryczek , nim otworzę je, życie nabierze sensu i kolory tęczy znów chwycę bez trudu , bo życie to największy ze wszystkich cudów, więc nie warto się czymkolwiek przejmować , uwierz mi .
- Ej zaczekaj !
Odwróciłam się , a tuż za mną , biegł chłopak , który trzymał mój telefon , a w drugiej ręce papierową torebkę z logo cukierni . Cera nieskazitelna . Burza loków , która panowała na jego głowie. Piękne oczy . Zamarłam pierwszy raz od Matt'a.
- Dziękuję . - odpowiedziałam , gdy zdyszany chłopak wręczał mi telefon
- Harry - uśmiechnął się , głęboko oddychając i wyciągając rękę w moją stronę
- Ellie - odwzajemniłam sztuczny uśmiech i podałam dłoń
- Coś się stało ? - zapytał , przypatrując się mojej zapuchniętej twarzy - Płakałaś ?
- Czy to ważne ? - błądziłam oczami po chodniku
- Może usiądziemy ? - uśmiechnął się swoim prześliczynym jak się okazało uśmiechem
Podeszliśmy do ławki , na której niecałą godzinę temu siedziałam . Łzy napłynęły mi do oczu , lecz mimo to , wytrałam je szybko tłumacząc , że coś mi wpadło do oka , lecz on chyba wyczuł , że skłamałam . Nastała cisza , a ja próbowałam się uspokoić . Uspokoić emocje , które we mnie buzowały .
- Spójrz na ptaki , które pięknie szybują nad nami . Są takie spokojne , nie matrwią się o nic , nie mają problemów . Chłoną błękit z nieba , po czym wypływają w czyste niebo . Spójrz na kwiaty . Każda szata ich tętni barwami , a my , szare istoty , które nie okazują publicznie emocji . Spójrz na promienie światła pomiędzy liściami , wzbij spojrzenie nad plac między drzewami . Zamknij oczy . - powiedział - policzę do dziesięciu , pstryczek , nim otworzę je, życie nabierze sensu i kolory tęczy znów chwycę bez trudu , bo życie to największy ze wszystkich cudów, więc nie warto się czymkolwiek przejmować , uwierz mi .
Nie wiedziałam co mam w tej chwili powiedzieć . Tak to pięknie ujął , chodź nie musiałam mówić , że coś mi jest. Wyczuł to . Wiedziałam , że właśnie on , odmieni moje życie . Odmieni je z bezbarwnego , na pełny barw .
29 sierpnia , 2011
- Kochanie , zbudź się . Na te słowa otworzyłam oczy i zobaczyłam chmarę loków nade mną .
- W końcu się obudziłaś królewno - zaśmiał się
- Mogłeś mnie obudzić - zaśmiałam się , spoglądając na zegarek
- Mogłem , ale nie chciałem . Od dwóch godzin patrzę jak słodko śpisz , patrzę na twoje usta , na ciebie - powiedział , po czym mnie pocałował
- To musi być sen - uśmiechnęłam się , odwzajemniając pocałunek
- Może , może
- Co knujesz ? - zaśmiałam się
- Mam coś , a tak dokładnie twoją ulubioną jajecznicę z szklanką soku pomarańczowego i sałatką z sałaty i pomidorów , jak lubisz - powiedział , podnosząc tacę z podłogi
- Mówiłam Ci , jak bardzo Cię kocham i zależy mi na tobie ?
- Hm , no nie .
- Ale kłamca - zaśmiałam się głośno , po czym przytuliłam go mocno i pocałowałam na tyle namiętnie , że motyle w brzuchu ponownie dały o sobie znać
- No dobra może raz - uśmiechnął się po czym wstał
Harry to najlepsze co mnie w życiu spotkało . Nie przeszkadzało mi to , że jest dość chaotyczny , nie przeszkadzało mi też to, że przechodząc do mieście , tyle dziewczyn patrzy na niego i wzdycha. Wiedziałam , że jest mój i kropka .
- Gdzieś się wybierasz ? - zapytałam , rozciągając się
- Przepraszam Cię słońce , ale muszę lecieć do studia . Wiesz "What makes you beatiful" i te sprawy. Zostały nam tylko dwa tygodnie , aby ją wydać, wiesz mangament i te sprawy. - uśmiechnął się łobuziarsko po czym energicznie zmienił dresy na długie , szare rurki .
- A dla kogo się tak stroisz ? - zaśmiałam się - Dla tych dziewczyn z miasta , co ? - uśmiechnęłam się , delektując się jajecznicą
- Żartujesz sobie chyba ze mnie . Po co skoro mam boginię piękności w domu ? - powiedział po czym skoczył na łóżko , objął mnie i pocałował na pożegnanie - Widzimy się o 19 w Street Restaurant , prawda ?
- O boże . Prawda ! Zapomniałam na śmierć !
- Już pamiętasz , muszę lecieć , pa słońce - wstał , po czym puścił mi oko i wyszedł .
29 sierpnia , 2011
- Kochanie , zbudź się . Na te słowa otworzyłam oczy i zobaczyłam chmarę loków nade mną .
- W końcu się obudziłaś królewno - zaśmiał się
- Mogłeś mnie obudzić - zaśmiałam się , spoglądając na zegarek
- Mogłem , ale nie chciałem . Od dwóch godzin patrzę jak słodko śpisz , patrzę na twoje usta , na ciebie - powiedział , po czym mnie pocałował
- To musi być sen - uśmiechnęłam się , odwzajemniając pocałunek
- Może , może
- Co knujesz ? - zaśmiałam się
- Mam coś , a tak dokładnie twoją ulubioną jajecznicę z szklanką soku pomarańczowego i sałatką z sałaty i pomidorów , jak lubisz - powiedział , podnosząc tacę z podłogi
- Mówiłam Ci , jak bardzo Cię kocham i zależy mi na tobie ?
- Hm , no nie .
- Ale kłamca - zaśmiałam się głośno , po czym przytuliłam go mocno i pocałowałam na tyle namiętnie , że motyle w brzuchu ponownie dały o sobie znać
- No dobra może raz - uśmiechnął się po czym wstał
Harry to najlepsze co mnie w życiu spotkało . Nie przeszkadzało mi to , że jest dość chaotyczny , nie przeszkadzało mi też to, że przechodząc do mieście , tyle dziewczyn patrzy na niego i wzdycha. Wiedziałam , że jest mój i kropka .
- Gdzieś się wybierasz ? - zapytałam , rozciągając się
- Przepraszam Cię słońce , ale muszę lecieć do studia . Wiesz "What makes you beatiful" i te sprawy. Zostały nam tylko dwa tygodnie , aby ją wydać, wiesz mangament i te sprawy. - uśmiechnął się łobuziarsko po czym energicznie zmienił dresy na długie , szare rurki .
- A dla kogo się tak stroisz ? - zaśmiałam się - Dla tych dziewczyn z miasta , co ? - uśmiechnęłam się , delektując się jajecznicą
- Żartujesz sobie chyba ze mnie . Po co skoro mam boginię piękności w domu ? - powiedział po czym skoczył na łóżko , objął mnie i pocałował na pożegnanie - Widzimy się o 19 w Street Restaurant , prawda ?
- O boże . Prawda ! Zapomniałam na śmierć !
- Już pamiętasz , muszę lecieć , pa słońce - wstał , po czym puścił mi oko i wyszedł .
Cudo.
OdpowiedzUsuńdziękuję :)) Miło mi to słyszeć:))
OdpowiedzUsuńciekawe:)
OdpowiedzUsuńhttp://takewhatyouneed1.blogspot.com/
dziękuję bardzo :))
UsuńHarry jest taki słodki, weź mi takiego spraw na Gwiazdkę *u* I jeszcze żeby spał ze mną w łóżku, mmm *u* zazdroszczę Ellie!
OdpowiedzUsuń<3
Usuńto jest genialne <3
OdpowiedzUsuń