czwartek, 19 września 2013

Rozdział 1 - czyli od miłości do nienawiści

8  marca , 2009
' zamknij oczy , policzę do dziesięciu , pstryczek , nim otworzę je, 
życie nabierze sensu i kolory tęczy znów chwycę bez trudu , 
bo życie to największy ze wszystkich cudów.

   Miałam dość . Najwyraźniej dość. Jestem sama ,od zawsze . Mamy już nie ma , tata się niczym nie interesuje . Więc pytam : Dla kogo ja tu jestem ?  Szłam pośpiesznie w stronę centrum , lecz ciągle , jakaś łza , spływała mi po policzku . Czułam się tak pusto . Miałam przyjaciela , okazało się fałszywego  , a teraz problemy muszę dusić w sobie. To nie jest proste .
Usiadłam na ławce i skuliłam się . Przypomniał mi się pewien chłopak , który był dla bardzo ważny . To była za świeża sprawa , abym o tym zapomniała . Wyjęłam z kieszeni paczkę papierosów , po czym wyjęłam jeden , na którym było napisane „Faith” – wiara . Nie wierzę już w nic . Wyjęłam zapalniczkę , po czym spojrzałam w niebo , a wspomnienia momentalnie przerodziły  się w kalejdoskop  wspomnień .

Zimny wieczór . Tylko ja i on . Odprowadzał mnie do domu po 11  . Podobał mi się od dawna , ale problem w tym , że to był mój przyjaciel od 6 lat , a ja nie chciałam głupimi wyznaniami niszczyć tej więzi , która jest pomiędzy nami .
                - Matt ! Ty się dobrze czujesz ? Jarałeś coś ? Wypiłeś ? – zaśmiałam się , przykrywając rękawem od jego bluzy , którą wcześniej mi dał – usta .
                - Ja się czuję zajebiście , zwłaszcza w twoim towarzystwie kicia. – uśmiechnął się łobuziarsko i szedł do tyłu , że widział mnie , a nie kierunek w którym szedł .
                - Weź , głupi jesteś . – uśmiechnęłam się po raz kolejny .
- Dobra . Nie odzywaj się do mnie , foch . – powiedział , z delikatnym uśmieszkiem , lecz jak się okazało całkiem na poważnie .

Byliśmy już obok mojego domu . Przytuliłam go na pożegnanie , chodź zrobiłam to mocno i zapytałam czy nadal się obraża .
                - Tak . – odpowiedział z ukrywanym uśmieszkiem .
- Matt , ja Cię proszę , co mam zrobić , żebyś się już nie fochał ? – spojrzałam na niego , oczkami słodkiego szczeniaczka .
Nie odpowiadając , pokazał palcem policzek . Bez problemu go pocałowałam , bo był to jednak mój przyjaciel , a takie rzeczy były na porządku dziennym .
                - Już okej ? – zapytałam , nie potrafiąc powstrzymać się od uśmiechu .
- Nie . – odpowiedział , spoglądając na mnie w taki sposób , że w brzuchu zaczęła się wariacja , a w moim sercu kolejna rewolucja . Nie zdawał sobie sprawy , co tak naprawdę do niego czułam i co wywoływał takim tonem ,patrzeniem bezustannie w moje błękitne oczy i trzymanie mnie w talii.
- To co ja mam do cholery zrobić ? – zaśmiałam się , obejmując rękoma za szyję , że opierałam je o ramiona , a dłonie splotłam  w powietrzu .
- Zgadnij . – uśmiechnął się po raz setny , zbliżając coraz bardziej swoją twarz do mojej.
W głowie harmider . Co mam robić ? To zepsuje moje relacje , zobaczę . Ale tak bardzo tego chciałam , tak bardzo o tym marzyłam . Ale kurde , Ellie ! To twój przyjaciel . Ale tak bardzo go kochasz . Cholera , zaryzykuje .

Nasze usta się spotkały , a on wbił się tak w nie , że nie mogłam pozbierać myśli . Pocałował mnie , spojrzał na mnie , czy wszystko okej , czy nie mam nic przeciwko , po czym złapał mnie za biodra , podniósł delikatnie , tak , że moje nogi , oplątywały jego biodra . Ponownie mnie pocałował , uśmiechnął się i jeszcze raz .
                - Jestem za gruba na takie coś kochaniutki – zaśmiałam się , próbując wyrwać .
- O nie , za to spotka Cię kara , po czym podniósł mnie wyżej i przełożył przez ramie w  połowie, że głowę miałam przy jego plecach i zaczął nami kręcić .
Nagle zaczął padać deszcz , a jak gdyby nigdy nic biegaliśmy .
 Co by tu gadać , ja nie biegałam , to on mnie nosił . Puścił mnie , po czym wybuchliśmy oboje niekontrolowanym śmiechem i spojrzeliśmy na siebie .
                - I co teraz ? – powiedziałam , delikatnie zakłopotana .
                - Muszę niestety lecieć . – odpowiedział , sprawdzając na telefon .
Przytuliłam go , po czym dałam mu buziaka , który przedłużył się o jakieś trzy minuty . „Dobra leć” powiedziałam klepiąc go delikatnie po plecach .
Chodziłam jak na haju . Naćpałam się nim .
Weszłam do domu , nie mówiąc nikomu „cześć” , tylko poszłam do swojego pokoju , rzuciłam się na łóżko i zaczęłam szaleć ze szczęścia.
Nie widzieliśmy się kilka dni , bo Matt pomagał rodzicom. Gdy jego rodzice wyjechali na tydzień, postanowił zrobić domówkę .Byłam zaproszona przez niego i jego brata Tommo , ale głównie szłam tam z dwóch powodów . 1) Upić się . 2) Pobyć z Mattem. Poszłam tam z przyjaciółką , której niestety już nie ma. Odeszła . No cóż . Była dla mnie bardzo ważna, ale co się stanie to się nie odstanie . – powtórzyłam sobie pod nosem , aby się nie popłakać .  – Postanowiliśmy , że śpimy u nich, bo jest dużo miejsca , jak to domek jednorodzinny i  tak śpi tam już 8 osób. Usiadłam , po czym pokłóciłam się z moim byłym , ale to szczegół . Matt przyszedł do mnie przed dom , usiadł naprzeciwko mnie , spojrzał na mnie – zapłakaną – powiedział , żebym się nie przejmowałam tym dupkiem i żyła pełnią życia . Usiadł obok mnie , a ja wpatrzona w księżyc odpowiedziałam krótko – Był dla mnie naprawdę ogromnie ważny . To on pomógł mi pogodzić się ze śmiercią Ashley , no i ty , rzecz jasna.
                - Ellie. Nigdy nie mogłaś na nim polegać . Zdradził Cię  , przelizał się z inną , w trakcie , kiedy był z tobą , on naprawdę nie zasługuje na szacunek , a co dopiero na Ciebie .
                - Ale Matt . – rozpłakałam się – Nie potrafię tak szybko sobie odpuścić . – spojrzałam w księżyc i siedziałam wpatrzona .
                - Ale powiedz mi  – wstał z podenerwowania . – Do kogo dzwoniłaś w nocy , gdy on coś odwalił ? Do mnie . Kto Ci pomagał , gdy nie zjawiał się na czas lub obiecał wszystko a zrobił nic ? No ja . Więc proszę Cię o jedno, zapomnij o nim . – powiedział , schylił się nade mną , po czym musnął delikatnie moje usta . – Proszę  - odparł , w taki sposób , że zrobiło mi się lepiej . Złapał mnie za podbródek i spoglądał w moje oczy . – Obiecujesz , że nie będziesz o nim myśleć ?
                -Obiecuje  – odparłam z delikatnym uśmiechem 
                - A więc chodźmy się najebać! – Złapał mnie za rękę , po czym weszliśmy do domu .
( 6 godzin później)
Wszyscy pijani śpią na górze , tylko ja , Matt i Camila nie , ponieważ wszystkich pilnują . Byłam , że to tak nazwę , w wyższym stanie upojenia , co sprawiło , że Matt ,jeszcze bardziej się o mnie troszczył .
- Ellie . Proszę Cię , mu tu ogarniemy , a ty zejdź na dół i połóż się na kanapie w salonie . Proszę Cię . – powiedział , łapiąc mnie za rękę . – Albo pomogę Ci zejść . Czekaj . – Złapał mnie pod biodrem , po czy zeszliśmy bezpiecznie ze schodów , pomimo , że Matt sporo wypił . – Zostań tu , zaraz do Ciebie przyjdę . – powiedział , biegnąc na górę , słysząc jakąś awanturę .
- Okej – odparłam cicho , kładąc się na krawędzi kanapy.
Po 10 minutach zjawił się . Położył się za mną , odgarnął mi włosy z twarzy po czym namiętnie pocałował .
- Matt , nie chcę być kolejną zabawką . Taylor – mój ex – już mnie tak potraktował , a słyszałam trochę o Tobie , w sumie , sam mi mówiłeś . – powiedziałam pół tonem
- Nie jestem Taylor . – szepnął tym tonem , który tak na mnie działa .Przytulił mnie i zaczął usypiać . Zasnęłam . W jego objęciach . Ta chwila mogła trwać wiecznie .
( Tydzień później )
Niestety , co piękne szybko się kończy . Pewnego dnia , Matt napisał do mnie na facebooku , że to wszystko to była czysta zabawa . Wszystko . Każda jego obietnica , była niczym . Słowami rzucanymi na wiatr . Nasza przyjaźń też była dla niego nic nie watra . Fałszywy szmaciarz .

Nadal siedziałam na ławce , paliłam kolejnego papierosa . Co chwilę przecierałam łzy , bo wspomnienia tak na mnie zadziałały . Gdy przypomniał mi się jego dotyk , jego zapach . Bolało .
Spojrzałam w lewo . Była otwarta kawiarenka , w której sprzedają moje ulubione muffinki . Usiadłam jak najdalej wejścia , w rogu , założyłam jeszcze czarny kaptur na głowę . Kelnerka przyniosła moje zamówienie , a ja wręczyłam jej dziesięciodolarówkę jako napiwek .  Chciałam jak najszybciej wyjść z kawiarni , więc nie kończąc nawet ciastka , wyszłam .
Gdy dochodziłam już do ławki , a której wcześniej siedziałam usłyszałam głos , głos chłopaka , który rozlegał się za mną .
 
       - Ej zaczekaj !

Odwróciłam się , a tuż za mną , biegł chłopak , który trzymał mój telefon , a w drugiej ręce papierową torebkę z logo cukierni . Cera nieskazitelna . Burza loków , która panowała na jego głowie. Piękne oczy . Zamarłam pierwszy raz od Matt'a.

    - Dziękuję . - odpowiedziałam , gdy zdyszany chłopak wręczał mi telefon
    - Harry - uśmiechnął się , głęboko oddychając i wyciągając rękę w moją stronę
    - Ellie - odwzajemniłam sztuczny uśmiech i podałam dłoń
    - Coś się stało ? - zapytał , przypatrując się mojej zapuchniętej twarzy - Płakałaś ?
    - Czy to ważne ? - błądziłam oczami po chodniku
    - Może usiądziemy ? - uśmiechnął się swoim prześliczynym jak się okazało uśmiechem

Podeszliśmy do ławki , na której niecałą godzinę temu siedziałam . Łzy napłynęły mi do oczu , lecz mimo to , wytrałam je szybko tłumacząc , że coś mi wpadło do oka , lecz on chyba wyczuł , że skłamałam . Nastała cisza , a ja próbowałam się uspokoić . Uspokoić emocje , które we mnie buzowały .

    - Spójrz na ptaki , które pięknie szybują nad nami . Są takie spokojne , nie matrwią się o nic , nie mają problemów . Chłoną błękit z nieba , po czym wypływają w czyste niebo . Spójrz na kwiaty . Każda szata ich tętni barwami , a my , szare istoty , które nie okazują publicznie emocji . Spójrz na promienie światła pomiędzy liściami , wzbij spojrzenie nad plac między drzewami . Zamknij oczy . - powiedział  - policzę do dziesięciu , pstryczek , nim otworzę je, życie nabierze sensu i kolory tęczy znów chwycę bez trudu , bo życie to największy ze wszystkich cudów, więc nie warto się czymkolwiek przejmować , uwierz mi . 

Nie wiedziałam co mam w tej chwili powiedzieć . Tak to pięknie ujął , chodź nie musiałam mówić , że coś mi jest. Wyczuł to . Wiedziałam , że właśnie on , odmieni moje życie . Odmieni je z bezbarwnego , na pełny barw .

29 sierpnia , 2011 

 - Kochanie , zbudź się . Na te słowa otworzyłam oczy i zobaczyłam chmarę loków nade mną .
 - W końcu się obudziłaś królewno - zaśmiał się
 - Mogłeś mnie obudzić  - zaśmiałam się , spoglądając na zegarek
 - Mogłem , ale nie chciałem . Od dwóch godzin patrzę jak słodko śpisz , patrzę na twoje usta , na ciebie - powiedział , po czym mnie pocałował
 - To musi być sen - uśmiechnęłam się , odwzajemniając pocałunek
 - Może , może
 - Co knujesz ? - zaśmiałam się
 - Mam coś , a tak dokładnie twoją ulubioną jajecznicę z szklanką soku pomarańczowego i sałatką z sałaty i pomidorów , jak lubisz - powiedział , podnosząc tacę z podłogi
 - Mówiłam Ci , jak bardzo Cię kocham i zależy mi na tobie ?
 - Hm , no nie .
 - Ale kłamca - zaśmiałam się głośno , po czym przytuliłam go mocno i pocałowałam na tyle namiętnie , że motyle w brzuchu ponownie dały o sobie znać
 - No dobra może raz - uśmiechnął się po czym wstał

Harry to najlepsze co mnie w życiu spotkało . Nie przeszkadzało mi to , że jest dość chaotyczny , nie przeszkadzało mi też to, że przechodząc do mieście , tyle dziewczyn patrzy na niego i wzdycha. Wiedziałam , że jest mój i kropka .

 - Gdzieś się wybierasz ? - zapytałam , rozciągając się
 - Przepraszam Cię słońce , ale muszę lecieć do studia . Wiesz "What makes you beatiful" i te sprawy. Zostały nam tylko dwa tygodnie , aby ją wydać, wiesz mangament i te sprawy. - uśmiechnął się łobuziarsko po czym energicznie zmienił dresy na długie , szare rurki .
 - A dla kogo się tak stroisz ? - zaśmiałam się - Dla tych dziewczyn z miasta , co ? - uśmiechnęłam się , delektując się jajecznicą
 - Żartujesz sobie chyba ze mnie . Po co skoro mam boginię piękności w domu ? - powiedział po czym skoczył na łóżko , objął mnie i pocałował na pożegnanie - Widzimy się o 19 w Street Restaurant , prawda ?
 - O boże . Prawda ! Zapomniałam na śmierć !
 - Już pamiętasz , muszę lecieć , pa słońce - wstał , po czym puścił mi oko i wyszedł . 


czwartek, 15 sierpnia 2013

Prolog

Zaczęłam czytać nasze rozmowy. Z każdą rozmową wracały wszystkie wspomnienia. Coraz więcej wspomnień i wiem, że tak już nie będzie. Kiedyś byłam zbyt słaba żeby usunąć wspomnienia. Dziś stwierdziłam, że już nie warto. A teraz ? Teraz mam plan. Postanowiłam być cholernie szczęśliwa i dołączyć do niego , po prostu spotkać się , tam , gdzie odszedł . 
Szczęście to chwilowa iluzja , która później przeraża się w ogromny ból , gdy nagle tego źródła uczucia nie ma . Organizm się przyzwyczaja , później traci siłę , aż wkońcu opada z wycieńczenia . Tak właśnie dzieje się ze mną . Odpadam , nie wytrzymuje . 
Mijają tygodnie , jednego dnia jest lepiej , innego gorzej , jakoś się plecie  ,nie najlepiej , ale jakoś . Tylko niczego nie da się zapomnieć . Po prostu się nie da . Wszystko wraca . 

"Jest tak samo, może tylko trochę smutno
I nie mówisz ‘dobranoc’, i nie mogę przez to usnąć
I może trochę pusto, i znowu jest to rano
I znowu uwierzyć trudno, że marzenia się spełniają…"

Moim marzeniem jest dołączyć do niego . Tak pragnę umrzeć . Jedyne czego pragnę to pocałować go , tak jak on , zrobił to na pożegnanie . Nie mogę z tym czekać , muszę to zrobić teraz - postanowiłam , mówiąc do siebie , przyglądając się okrągłym tabletkom , które aż same prosiły , aby je połknąć . 
Czasami jest dobrze , ale to chwilowe . Nadal nie rozumiem sensu swojego istnienia . 
Tak powinno być? Powinnam być taka smutna, czuć taką cholerną pustkę? To tylko taki wiek czy naprawdę jest ze mną coś nie tak? Po prostu chcę wiedzieć, co się ze mną kurwa dzieje.


Nie jestem w apatii . 

Jestem w submanii.


Ale rozmyślam nad samobójstwem .